Dzicz 2014
No i stało się, Dzicz przeszła przez Warszawę i dziewięć innych miast Polski. Niewątpliwie była to najważniejsza trasa tego roku. Tym bardziej, że skład jaki ruszył w kraj, rzadko gości na scenie. Trzeba przyznać, że jak na warunki klubowe Hydrozagadki to brzmienie było wyjątkowo składne. Selektywne i potężne. Piwniczna akustyka zapewniła odbiorcom bardzo przyzwoity sound. Frekwencja zdecydowanie dopisała. Jakieś 400 osób, jeszcze bez wielkiego ścisku (chyba, że pod sceną) obejrzało cztery bardzo konkretne występy. ROGI to jednoosobowy projekt Bartka Rogalewicza. Najlepsze jest to, że na żywo także występuje w pojedynkę i radzi sobie doskonale. W jednym ręku gitara, w drugim pałka i mocarne „Gość w dom, Bóg won” nabiera rozpędu. Nawet nie wiem ile trwał jego występ ponieważ zostałem zahipnotyzowany. Interesujące doświadczenia z „one men army of doom”. Thy Worshiper to już zupełnie inne klimaty, wpasowane w konwencję Dziczy z nieco innej perspektywy. Ludziom się podobało i zaczęły się pierwsze „ruchy” pod sceną. Niefortunnie, klub posiada betonową scenę i żadnych barierek powstrzymujących wpadający nań tłum. Tak jak myślałem, na Witchmaster była już konkretna zawierucha. Ludzie potykali się jeden przez drugiego i co chwile lądowali pod nogami Bastisa. Ten niewzruszony niczym posąg, kasował publikę kolejnymi strzałami. Ten zespół to koncertowa petarda. Zawsze konkretnie i na temat. Klasyka i jedna nowość lecz w przypadku Witchmaster, nowość staje się natychmiastowym klasykiem więc ten tego…
Setlista:
Antichristus Ex Utero
– Intro „wojna”
Tormentor Infernal
Morbid Death
Satanic Metal Attack
Infernal Storm
– Intro „klapsy”
Necroslaughter
Obedience
Blood Bondage Flagellation
Masochistic Devil Worship
– Intro „fabryka”
Trucizna
Road To Treblinka
Two-Point SuicideBisy srisy:
The Eyes Of Darkness Are Mirror Of Cave
Fuck Off & Die
Nowe utwory Furia sprawdzają się na żywo wręcz doskonale. Jest przestrzeń ale i chaos, który doprowadza ludzi do szału pod sceną. Zakotłowało się niesamowicie, jakby cały klub postanowił wedrzeć się na scenę. Co chwilę techniczny musiał poprawiać odsłuchy bo ludzie lecieli na pysk. Apokaliptyczny widok, który doskonale współgrał z muzyką (pomijając fakt, że ciągle ktoś leżał na moich butach hehe)! Wspaniały, przekrojowy gig dla którego warto było ruszyć dupę w ten, pogodowo ułomny, wieczór.
– ROGI
– THY WORSHIPER
– WITCHMASTER
– FURIA