Koncertowa jesień
Jesień często potrafi dać się we znaki na wiele sposobów. W tym roku jednak poza niesprzyjającą aurą mieliśmy do czynienia także z niesamowicie intensywnym sezonem koncertowym. Nasycenie i zróżnicowanie zespołów jakie odwiedziły Stolicę jest zdumiewające. Szczęście (i nie tylko) dopisało i udało mi się wziąć udział we wszystkich najważniejszych wydarzeniach „ekstremalnych” tej jesieni.
Wszystko zaczęło się od niesamowitego trio z Ameryki – Animals As Leaders. Muzyka progresywna w ich wydaniu to sztuka w czystej postaci. Miliony barw, akcentów i orgiastycznych wynurzeń. Wnoszą instrumentalizm na wyższy poziom. Niemalże psychodeliczna natura tych dźwięków wprawia w istny trans. Doskonały zespół na żywo!
Parę dni później można było popaść w depresję za pośrednictwem wizyty Szwedów z Katatonia. Zespół ten darzę wielkim sentymentem przez wzgląd na pierwsze wydawnictwa. Czasy jednak trochę inne. Nowa płyta na rynku także nie mogę powiedzieć abym był ukontentowany doborem setlisty. Koncert z bardzo średnim brzmieniem dla fanów świeższej twórczości. Niemniej miło było zobaczyć po raz pierwszy (jakoś tak wyszło…).
8.10 był podwójnie intensywnym dniem. Przed wieczór spędziłem rodzinnie na niezmiennie bardzo przyjemnym konwencie, Warsaw Tattoo Convention (#4). Impreza kolorowa, także bardzo fotogeniczna a zarazem przyjazna i otwarta. Szkoda, że trochę w biegu przed wieczornym misterium. Wyprzedany koncert nieświętej trójcy Behemoth / Bolzer / Batushka zwiastował ogromną kolejkę i nieugiętych kolędników więc rozsądek podpowiadał aby zaopatrzyć się w zapas czasu. Koncert tych pierwszych i ostatnich był nagrywany co miało swoje plusy i minusy. Z tej dobrej strony – klub nie był przepełniony i można było próbować przecisnąć się z punktu a do punktu b. Minusy? Fosa podzielona na pół także raptem 50% szans na doskonałe ujęcia (hehe). Na Behemoth pół fosy weszło na pierwszy numer a drugie pół na drugi i tyle to Nergala widzieli z bliska. Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o ograniczenia fotografowania to jest to chyba jedyny taki, polski zespół. Życie to nie bajka ale trzeba przyznać, że Batushka zniszczyła system. Niesamowite doświadczenie muzyki. Wyższy poziom wtajemniczenia i tyle w temacie. Bolzer miał problem z brzmieniem – przynajmniej tam gdzie ja stałem. Behemoth #bdb jak zwykle choć byłem nieco rozczarowany, że konwencja występu nie zmieniła się nic a nic w stosunku do tego co widziałem 2 lata temu. Zespół profesjonalny w stu procentach i za pierwszym razem robi wrażenie. Potem jest po prostu dobrze.
Tydzień przerwy i przyszła pora na Norwegię. Uważam Enslaved obecnie za jeden z najciekawszych zespołów na scenie ekstremalnej. Pokażcie mi drugi tak ambitny zespół z tak oryginalną i niebanalną dyskografią. Jak się okazuje jest to przy okazji zespół niszowy. Frekwencja była fatalna. Zespół mimo to dał z siebie wszystko. Widać, że nadal mają wielką frajdę z grania i bawią się tym. Doskonały show z udanym brzmieniem i równie ciekawym doborem setlisty. Australijczycy z Ne Obliviscaris także zrobili swoje. Bardzo przyjemny metal ekstremalny jak to się popularnie mówi. Wpada w ucho ale czy zapada w pamięć? Po występie Enslaved moja pamięć została wymazana. Dziękuję.
22 października znowu objawił się w czarnych barwach. Widać Grecy z Rotting Christ kontynuują zeszłoroczną tradycję i po raz kolejny wyruszyli w trasę z innym, doskonałym zespołem. Poprzednio był to Varathron, tym razem padło na mityczne Inquisition! Na rozgrzewkę pojawił się brazylijski Mystifier. Dla mnie jako ciekawostka, która w każdym miejscu sali brzmiała inaczej. Fotogeniczny image zrobił jednak swoje. Rotting Christ dał występ wieczoru i przy okazji był to chyba najlepszy ich koncert jaki widziałem. Doskonała dynamika, kontakt z publiką i oświetlenie zrobiły swoje. Inquisition natomiast przy zachowaniu totalnego minimalizmu, pokazał że dwuosobowy zespół może nieźle namieszać nawet na tak dużej scenie. Ponownie, gra świateł wygrała i spotęgowała występ Kolumbijczyków. Bardzo udany wieczór. Jest co wspominać.
Po kolejnej, tygodniowej przerwie do głosu doszedł szwedzki death metal czyli Entombed AD wspierane przez szaleńców z Voivod. Cały ten koncert, mimo podłej frekwencji można określić mianem doskonałej imprezy. Zespoły na całkowitym luzie sprawiły srogi łomot zebranym maniakom. Klasyczny gig w swojej formie przypominający podziemny zlot dla ludzi wtajemniczonych. Death’n’roll najwyższej próby!
Początek końca zwiastowało nietypowe połączenie brazylijskiej siły i szwedzkiego plugastwa. Oto przed nami objawił się Krisiun. Ci panowie we trzech potrafią zrobić taki bajzel jakiego nie zrobi czasem pięciu. Pełne oddanie sztuce śmierć metalu, które zostało przeplecione rytualnym ubojem bydła pod postacią Dark Funeral. Zespół rzadko gości w naszym kraju więc okazja na spotkanie była pierwszo-klasowa. Ciemność zapadła więc trzeba się było ratować na różne sposoby. Owocny wieczór chodź jakiś taki… mało emocjonujący.
Następne 2 koncerty to była niezwykła odmiana po dotychczasowych spotkaniach. Skok w inną przestrzeń czasową czy wręcz inny wymiar. Po pierwsze – White Lies. Brytyjskie trio adekwatnie do patosu swojej muzyki, zaprezentowało równie patetyczne oświetlenie. W myśl reguły „wszystko albo nic”, nastała nierówna walka ze stroboskopami. Nastąpił remis z naciskiem na delikatną wygraną ;)
Drugim koncertem było Tides From Nebula. Trochę mniej odległe klimaty. Natężenie kolorów, przejść i budowanie nastroju światłem przebiło zdecydowanie White Lies. Bardziej „rozsądnie” z punktu widzenia fotografa. Emocjonalna muzyka lecz koniec roku malował się w bardziej apokaliptycznych barwach…
Czy można sobie wyobrazić lepsze zakończenie niż koncert Mayhem, odgrywającego całe „De Mysteriis…”? No wątpię. Pomijając fakt niemalże całkowitego braku światła na scenie i niemożności zrobienia zdjęć to zderzenie z tą legendą zawsze budzi spore emocje. Kiedy do składu dochodzą jeszcze okultyści z Watain to już wiesz, że coś się dzieje. Wspaniały punkt kulminacyjny, niezwykłych 3 miesięcy koncertów wieńczących rok. Wielkie brawa dla wszystkich organizatorów za ogrom pracy, który wkładają w szerzenie kultury w naszym kraju \m/